Jak zaczęła się Twoja przygoda z fryzjerstwem?
Sergei Gorbach: W 1989 roku zostałem wezwany do wojska na przymusową służbę. Kolega z kwatery poprosił mnie o podcięcie włosów, a już miesiąc później zostałem „nadwornym” fryzjerem całego regimentu. Do tego stopnia moje usługi okazały się niezbędne, że również kwatera główna zaczęła z nich korzystać. Oczywiście dzięki temu miałem parę przywilejów i myślę, że służba minęła mi w trochę przyjemniejszej atmosferze niż moim kolegom.
Jak wspominasz swoje pierwsze kroki w tej branży?
S.G.: Na pierwsze praktyki wybrałem zwykły salon fryzjerski. Tym razem byłem w świecie kobiet. Jak się okazało kobiety są bardziej wymagające niż koledzy z kompanii, co było prawdziwą szkołą życia.
Czy od zawsze wiedziałeś, że to będzie Twoja praca?
S.G.: Tak. Od momentu w którym pierwszy raz miałem maszynkę w ręku, poczułem, że idealnie pasuje do mojej dłoni. Zawsze uważałem, że trzeba podążać za swoimi marzeniami.
Jaka była Twoja droga we fryzjerstwie, wygrałeś wiele prestiżowych nagród. Opowiedz nam coś o tym?
S.G.: Białoruś nie jest krajem, w którym od razu można zrobić wielką karierę we fryzjerstwie. Musiałem pracować w innym biznesie, żeby mieć pieniądze na życie i na moją pasję. Były to trudne czasy. Oprócz normalnej pracy, w każdy weekend pracowałem w zaprzyjaźnionym salonie fryzjerskim. Co do nagród, od 2013 startowałem chyba w każdym konkursie i w 95% zajmowałem miejsce na podium (śmiech).
Co uważasz za swoje największe, jak do tej pory, osiągnięcie zawodowe? Z jakiego swojego dokonania jesteś najbardziej dumny?
S.G.: Moją dumą i spełnieniem marzeń jest moja córka, Polina. Oprócz tego, że jest wspaniałą, mądrą kobietą, to także poszła w moje ślady. Aktualnie jest członkinią narodowej reprezentacji Rosji oraz mistrzynią Europy, Rosji, Litwy i Białorusi, we fryzjerstwie męskim. Klasyczny przypadek – jaki ojciec taka córka!
Gdzie pracujesz na co dzień?
S.G.: Razem z córką prowadzę salon SZTAB – BarberShop & Ladie’s Cut. To kameralne miejsce na warszawskim Ursynowie. Zgodnie z nazwą – zarówno dla mężczyzn jak i kobiet.
Skąd dowiedziałeś się o konkursie RICA MASTERS?
S.G.: Nasza menadżerka przypadkiem natknęła się na tą informację w social mediach. Od razu kazała mi wziąć się do roboty. Nie miałem wyboru (śmiech).
Skąd czerpałeś inspiracje do wykonania konkursowej stylizacji?
S.G.: Chciałem zrobić coś nietypowego jak na konkurs fryzjerski. Zawsze staram się czerpać ze źródła i jego historii. Rica we wszystkich produktach stosuje wodę wulkaniczną. Po tej informacji jedyną właściwą inspiracją był wulkan Etna – kolejny raz po prostu nie miałam już wyboru (śmiech).
Jaka była największa trudność przy tworzeniu konkursowej stylizacji?
S.G.: Na to pytanie zamiast mnie odpowie moje fryzjerskie ego nie było żadnych trudności! Może tylko brak snu…
Jakich porad byś udzielił uczestnikom RICA MASTERS przy następnej edycji?
S.G.: Zawsze, ale to zawsze bądźcie sobą. Wszystko co robicie musi być zgodne z Wami, nie ma sensu udawanie, czy kopiowanie innych.
Prosimy o zdradzenie najbliższych planów zawodowych?
S.G.: Nie spodziewaliśmy się, że zaledwie w pół roku, osiągniemy tak spore grono stałych klientów. To naprawdę duży sukces, dlatego przede wszystkim ważne jest dla mnie ich zaufanie. Zbyt często przychodzą do nas klienci poprzednio ostrzyżeni w sposób najdelikatniej mówiąc absurdalny. Dlatego zdecydowaliśmy się na przygotowanie kursów barberskich, musimy naprawić te błędy i od podstaw wyszkolić nowe pokolenie barberów.
Partnerami i sponsorami konkursu są marki: Perfect Studio, Termix, Fale Loki Koki, Silog, Kasho, Akademia Barberingu Mario Mayer, RICA, Artistic Hair Design by Joanna Jakóbek oraz FOX. Patronami medialnymi są: magazyn Hair Trendy, Czasopismo Kreatywnego Fryzjerstwa Fale Loki Koki i portal Fryzjerzy.com.